piątek, 25 października 2013

#1



- Oddasz mi tego pilota, czy mam wysłać specjalne zaproszenie? 

Mój piątkowy wieczór wyglądał tak samo jak zawsze. Siedzieliśmy przez ogromnym telewizorem i kłóciliśmy się o jakże pożądany przedmiot polskich domów i zapewne nie tylko. W końcu kto ma pilota, ten ma władzę...
I wszystko byłoby okej, bo takie zjawisko jest całkowicie normalne kiedy mieszka się z dwoma ponad dwumetrowymi olbrzymami, gdyby nie to, że jeden z nich to mój brat, a drugi to mój były. 

Niby prosta sprawa. Teraźniejszy i były, nad czym tu rozmyślać. Niestety życie jak zwykle komplikuje wszystkie sprawy.

 Było dobrze, ale jak to bywa w związkach, kiedy zaczynają się problemy i kłótnie jedna ze stron wycofuje się. W tym wypadku to Andrzej nie podołał. Ja chciałam spełniać marzenia, dostałam propozycję półrocznego stażu w Londynie, na który nie chciał się zgodzić. A kiedy już się zgodził,  po miesiącu mojego pobytu za granicą oświadczył, że to koniec. Z całego serca chciałam już nigdy go nie zobaczyć. Po powrocie do Polski w moim życiu zawodowym zaczęło źle się dziać. Firma w której miałam zapewnioną pracę któregoś pięknego dnia odmówiła współpracy i wycofała się ze wszystkich obietnic. Jedyne oszczędności jakie posiadałam to pieniądze zarobione w pracach sezonowych i dorywczych oraz stypendium. Na wsparcie rodziców nie miałam co liczyć. Zarówno ja, jak i Karol. Opuściliśmy rodzinne miasto w poszukiwaniu lepszego życia zaraz po 18. roku życia, a temat naszej przeszłości jest drażliwy. Rzadko kiedy o nim rozmawiamy. 

Było mi głupio prosić brata o wsparcie, pomimo dobrych relacji i tego, że na chwilę obecną kasy mu nie brakuje. Poszukując pracy włóczyłam się z mieszkania do mieszkania, wypatrując coraz to tańsze oferty wynajmu. Podjęłam jednak decyzję o rozmowie z Karolem. Zaproponował, że przygarnie mnie do siebie, jeżeli nie będzie przeszkadzać mi jeden mały szczegół, a mianowicie jego współlokator. Na tą chwile wszystko było lepsze od tułaczki po Bełchatowie, a moja łatwość w nawiązywaniu kontaktów pomoże mi w zapoznaniu się z nowym kolegą. Ha. Życie jest perfidne. Nowym kolegą okazał się nie kto inny jak mój były chłopak. Kochany braciszek nie zrobił tego celowo. Był tak pochłonięty grą, że umknął mu fakt poznania mojego chłopaka i jego wiedza zatrzymała się tylko na tym, że takowy był. Coś na zasadzie 'obicia się o uszy'.
Ani ja, ani Andrzej nie powiedzieliśmy Karolowi prawdy. Nie było takiej potrzeby, w końcu tak bardzo cieszył się z tego, że dzieli swoje mieszkanie właśnie z nami...



Z chłopakami mieszkam już miesiąc. Jest wesoło. Bardzo wesoło. Każdy z nas jest dość charakterny i gdyby tak przypatrzeć się z boku lub ustawić ukrytą kamerę, nasze codzienne poczynania dość często przypominają niezły kabaret. 
Przyzwyczaiłam się do Andrzeja i nie przeszkadza mi fakt, że egzystujemy pod jednym dachem. Tym bardziej, że ma dziewczynę. Jakąś Anitę? Całkiem ładna, tylko blond, a on przecież nie lubi blondynek. A z resztą co mnie to obchodzi?!


- Będziesz jeść jeszcze tą pizzę? Bo mam ochotę na twój kawałek.
- Może tak, a może nie Andrzejku.
- Michalina, noooo.
- patrzył na mnie błagalnym wzrokiem niczym kot ze Shreka. 
- No dobra, bierz, ale ty wkładasz naczynia do zmywarki, a ja was w tym momencie opuszczam. Idę zająć łazienkę, póki trwa ten beznadziejny film. Przynajmniej nikt nie będzie mnie pośpieszał.
- No tak, dla kogoś kto nienawidzi oglądać filmów, każdy jest beznadziejny.
- Andrzej przedrzeźniał się ze mną, a brat zbił mu w tym czasie piątkę. 
- Chciałeś mi dopiec, ale to było słabe. Dobra. Dobranoc gnojki! I połóżcie się wcześniej, jutro macie przecież mecz.
- Tak jest! Dobranoc mamusiu!  -
z ironią w głosie powiedział Karol. 




*

Właściwie to nie wiem co powiedzieć. Nie sądziłam, że tak szybko zdecyduję się na kolejnego bloga, tym bardziej, że czasu niewiele.
Co wyniknie z tego wyżej to jeszcze nie wiem. Mam w głowie kilka wydarzeń, które umieszczę w następnych rozdziałach.