Mogę pójść za tobą do nieba i w drugą stronę do z piekła kata, niech ugości nas tam sam szatan. Chce tu z tobą godnie żyć, nic dookoła – tylko ja i ty. Nie zabraknie nam już niczego, trzymam cię ręką prawą i lewą. Tęsknie, gdy nie ma cię przy mnie, jesteś żarem, bez niego stygnę i choć bywają akcje perfidne nie zamienię ciebie na żadne inne.
Kiedy kładłam się spać po nocy z moim byłym chłopakiem byłam przekonana, że kolejny raz zostanę wystawiona do wiatru, że znowu wróci do swojej ukochanej a ja będę jednorazową przygodą. Otworzyłam oczy i faktycznie. Andrzeja nie było już obok mnie. Niechętnie wstałam i udałam się w stronę salonu.
- Wreszcie. Ile można spać?
Byłam w szoku. Na stole stał wazon z bukietem czerwonych róż, herbata, elegancko ułożone tosty, sok, pokrojone warzywa i inne chleby, bułki i soki owocowe. Andrzej stał z założonymi rękoma i patrzył na mnie z wyrzutem.
- A przepraszam, czekamy na kogoś?
- Jej, Michaśka.
- No już, już.
Stanęłam w identycznej pozycji jak on. Spuściłam jedynie głowę. Andrzej usiadł na krześle i łapiąc mnie za uda przyciągnął do siebie i posadził na kolanie obejmując obiema rękami.
- Nie jestem z Anitą. Po całej akcji z przymierzalnią i sądem już do siebie nie wróciliśmy. Poza tym ona ma kogoś nowego, a ja i tak uważam związek z nią za porażkę życiową i drugi raz raczej bym się z nią nie związał.
- To dlaczego mnie okłamałeś wczoraj pod kamienicą?
Byłam wściekła. Gdybym od początku wiedziała, że nic nie stoi mi na przeszkodzie, aby walczyć o niego sprawa byłaby o wiele prostsza. Zostałabym w Polsce i oszczędziła sobie wszystkiego.
- Bo jestem frajerem?
- Z tym się zgodzę.
- To wszystko było od początku jakieś dziwne. Przyjechałaś z Londynu do Polski, myślałem, że po roku czasu mi przeszło, że jak cię zobaczę to będziesz mi obojętna. Poznałem Anitę i w sumie odpowiadało mi, że jest twoim całkowitym przeciwieństwem.
- I dlatego mnie okłamywałeś, tak?
- Nie, nie dlatego. Jak przyjechałaś od rodziców pobita, to po wszystkim jak spałaś, siedziałem w salonie i płakałem. I nie powiem ci dlaczego, bo sam nie wiem. Było mi cholernie z tym źle. Nie chciałem, żebyś cierpiała.
Wstałam z andrzejowych kolan i łyknęłam herbaty. Następnie odłożyłam kubek i oparłam się rękoma o stół.
Andrzej kontynuował.
- Później przez cały czas o tobie myślałem. A kiedy okazało się, że Anita mnie i tak czy siak zdradza, cieszyłem się jak dziecko. Paradoks. Ktoś cię zdradzi a ty się cieszysz. Tylko ja jestem tak głupi.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- No jesteś. Ameryki nie odkryłeś.
- I wtedy okazało się, że wyjeżdżasz. W sumie to spodziewałem się, że wyjedziesz znów, ale byłem na ciebie strasznie zły, że niby bawisz się moimi uczuciami. Że wyjeżdżasz sobie i pojawiłaś się tylko po to, żeby mi o sobie przypomnieć, o tym, jak było nam razem dobrze.
- Nie wierze. Teraz zwal to wszystko na mnie. Masz rację.
- Michalina! Nie przerywaj!
- Dobra, mów co masz mówić.
- Później uświadomiłem sobie, że przecież wcale tak nie jest, że dla ciebie to co istnieje nadal między nami jest trudne i nie to, żeby zrobić mi na złość było twoim zamiarem. A sytuacja z
- Dobrze, że chociaż tyle sobie uświadomiłeś.
- Tak sobie wytrzymywałem ten czas bez ciebie, aż do przedwczoraj. Codziennie czytałem ten głupi list Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i załapałem się na ostatnie bilety. Napisałem Karolowi kartkę, że wylatuję do Londynu i pojawię się dopiero na następny mecz.
- Aż w końcu przyjechałeś i nazmyślałeś: ,,Nie jestem z Anitą, ale co tam, przyjdę do Michaliny, powiem co mi ślina na język przyniesie i będzie okej.'' A ja głupia dałam ci się zaprowadzić do łóżka.
- Dokładnie tak było z tym, że powiedziałem co mi ślina na język przyniosła. Chyba bałem się od razu powiedzieć o co mi chodzi i dlaczego tu przyjechałem. Wymówka związana z Anitą rzeczywiście nie była przemyślana, ani trochę. Moja mowa przygotowana w samolocie byłą tylko pozornie łatwa, bo jak cię zobaczyłem, to... No wiesz. Zapomniałem języka w gębie. A to wszystko wczorajsze potoczyło się tak szybko, że wyszedłem na totalnego pustaka. Przeleciałem cię a nie powiedziałem o najważniejszym i wszystko poszło jak zwykle nie tak.
- No to powiedz mi w końcu, po co tutaj jesteś. Bo nie wiem do czego zmierzasz.
- Misia, kocham cię przecież i zawsze tak było. Tylko po prostu za dużo się działo i za bardzo wszystko się pogmatwało. Twój przyjazd, Anita, namieszanie Karola, twoja wyprowadzka, pobicia, ojciec. Wszystko spadło na nas tak nagle, że sam do tej pory tego nie ogarniam. Zagubiłem się po prostu. Ale przynajmniej wiem, że z nikim innym nie mogę być. Każda przypominałaby mi ciebie pomimo różnic w wyglądzie. Wróć ze mną.
Wypowiedź Andrzeja wprawiła mnie w osłupienie. Była zdecydowanie za dobra. Rzekłabym nawet, że zbyt piękna, cudowna i tym podobne.
- No tak. Rzeczywiście dużo się działo.
- I jest jeszcze coś. Podczas rozprawy twój ojciec mówił, że przyjechałem, groziłem mu i uderzyłem go, ale nie było świadków i jego zeznania nie zostały wzięte pod uwagę. Miał rację. Pojechałem do niego przed rozprawą i zrobiłem mu awanturę. Powiedziałem, że już nigdy w życiu się do ciebie nie zbliży i zgnije na dołku. Michalina, przepraszam, ale nie mogłem inaczej. Ja miałem ochotę go zabić, rozumiesz?!
Zaczął płakać. Schował twarz w dłoniach i oparł łokcie o kolana.
- Ej, Andrzej... - kucnęłam przed nim i również się wzruszyłam. - Nie płacz, proszę, już wszystko dobrze.
- Nawet teraz nie potrafię być facetem.
- Chodź tu.
Ponownie usiadłam na jego kolanach i przyciągnęłam jego głowę tuląc ją do klatki piersiowej.
- Wrócę do Polski. Zaryzykuję.
- Lot jest za 2,5 godziny. W Łodzi będziemy na osiemnastą. Poproszę ojca i po nas przyjedzie. Pojedziemy na wigilię do mnie. Mama ciągle o ciebie pyta. W sumie to traktuje cię jak córkę. Tato tak samo.
- Wszystko masz zaplanowane? Nie wierze. Przecież muszę się spakować. Nie zdążymy.
- Zdążymy, pomogę ci. Tylko wróć ze mną.
Znowu wszystko działo się tak szybko, że ledwo nadążałam. Chyba nie mogę prowadzić spokojnego trybu życia. Jestem skazana na takie tempo.
*
Kiedy weszłam do domu Andrzeja poczułam się tak dobrze, że aż zatęskniłam za dawnymi czasami. Jego mama jak tylko mnie zobaczyła podbiegła się przywitać, a ja zaproponowałam, że pomogę w kuchni przy przygotowywaniu potraw na kolację, która miała się rozpocząć niebawem. Państwo Wronów znałam na wylot. Bywałam u nich w domu dość często i bardzo to lubiłam. Znali moją historię i rzeczywiście, czasem było tak, że traktowałam ich jak swoją prawdziwą rodzinę. Cieszyłam się, że prawdopodobnie na nowo zagoszczę w niej i wszystko ułoży się nareszcie po mojej myśli.
Po kolacji siedziałam przy stole z panem Michałem i panią Alą dobre dwie godziny. Miałam dużo do opowiedzenia. Młodsza, szesnastoletnia siostra Andrzeja siedziała za mną i bawiła się moimi włosami. On sam jednak siedział obok mnie w pewnym momencie milknąc. W końcu wstał, złapał mnie za rękę i ogłosił:
- Teraz ja kradnę Michalinę, dajcie mi się nią nacieszyć.
Poszliśmy do jego pokoju na górze. Wyciągnęłam swoje rzeczy i uciekłam do łazienki. Po kilkunastu minutach dołączyłam do leżącego na łóżku Andrzeja.
- Przypakowałeś.
- Specjalnie po to, żebyś mogła sobie trzymać głowę na mojej klacie i żeby było ci wygodnie.
- No co ty nie powiesz.
- Rodzice cieszą się z twojego przyjazdu. Mama mi grozi, że jak ci teraz pozwolę uciec, to wydziedziczy mnie z rodziny.
- Biedactwo, właśnie miałam zbierać się do wyjścia.
- Miśka!
Andrzej klasnął mnie w czoło prowokując do tego, żebym mu oddała. Nasze zaczepki przerodziły się w bójkę. Zawsze lubiliśmy się bić i zawsze przegrywałam, bo podobno wbijanie paznokci nie jest dozwolone.
- Brakowało mi tego. Cholernie.
- A kochasz mnie jeszcze?
- Nie, bo jesteś głupi.
- Wiedziałem, ja ciebie też.
Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku. Andrzej zasnął a ja zamykając się w łazience, wykonałam telefon do Oli. Była bardzo przejęta i powiedziała, że wszystko opowie mi w Szczepana.