piątek, 20 grudnia 2013

#9




Powinnam się poddać czy po prostu dalej podążać ścieżką?
Nawet jeśli to prowadzi donikąd - czy byłoby to marnotrawstwem?
Nawet jeśli znałabym swoje miejsce - czy powinnam to tak zostawić?
Powinnam się poddać czy po prostu dalej podążać ścieżką?


Jak było w Londynie? Po miesiącu pobytu mogę stwierdzić, że w porządku. Dopracowywałam swój całkiem niezły już akcent, zwiedzałam, pracowałam na zastępstwie za ciężarną kuzynkę jako fotograf w jednym z zakładów fotograficznych, robiłam to, co lubię najbardziej i dobrze zarabiałam. Wszystkie długi udało mi się zwrócić dość szybko. Trzy plenery zdjęciowe były dość szybkim zastrzykiem gotówki. Oprócz tego wszystkiego robiłam mnóstwo zakupów. Kuzynki mieszkały w kamienicy w samym sercu miasta. Do dyspozycji dla siebie miałam jedno piętro z trzema miejscami do spania, aneksem kuchennym i małą łazienką.

*

Pewnego wieczoru siedziałam w kuchni z laptopem pijąc herbatę.  Przerabiałam zdjęcia, a przy okazji czekałam na Olę. Obiecała, że wejdzie na Skype i porozmawiamy. Umówiłyśmy się o 19, a o 21 ciągle jej nie było. Moje oczekiwania przerwało ciche, niepewne pukanie. Zerwałam się i nie patrząc w wizjer otworzyłam drzwi.

- Dobrze trafiłam?
- Olka?! Słońce, co Ty tu robisz?
- Zamiast pytać, lepiej mnie wpuść. Zmarzłam.
- Jasne! Wchodź, ale ...
- Nie ma żadnego "ale". To niespodzianka. Stęskniłam się
. - odpowiedziała z uśmiechem.

To co się wydarzyło nie było normalne. Olka przez kilka dni nie odbierała telefonów i nie odpisywała na wiadomości, po czym zjawiła się w Londynie. Weszła do kuchni i jak gdyby nigdy nic zrobiła sobie herbatę.
Przysiadła się do mnie i zaczęła opowiadać o ostatnim plenerze zdjęciowym i o tym, jak bardzo chciałaby sfotografować Londyńskie ulice.

-  Na ile przyjechałaś?
- Na dwa tygodnie. Mam urlop.
- wtrąciła i kontynuowała swoją opowieść.

Rozmowa o rzeczach mniej ważnych dotyczących życia w Bełchatowie trwała co najmniej dwie godziny, po których Ola poszła wziąć kąpiel.   Po kilkunastu minutach skorzystałam z wolnej już łazienki i biorąc prysznic myślałam nad ewentualnym pytaniem, jakie mogłabym zadać Oli, aby się wygadała. Doszłam jednak do wniosku, że jeżeli będzie chciała porozmawiać, na pewno mi o tym powie.

Wyszłam z łazienki i rozczesując swoje długie włosy milczałam.

- Michalina, bo ...
- Bo co?
- na jej słowa wyprostowałam się.
- Właściwie to nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku.
- Tak naprawdę to nie wiem do kiedy tutaj jestem.
- Jak to nie wiesz? A co z pracą? Przecież musisz w niej być codziennie.
- Zwolniłam się.

- Mam zadzwonić do Franka i go porządnie objechać, że nie zareagował na powody przez które odeszłaś z pracy?
- Musieliby zwolnić Karola.
- Nie bardzo rozumiem.
- uniosłam do góry jedną brew i przekrzywiłam głowę.
- Karol mnie rzucił.
- Co?!
- To. 


Po tych słowach Ola rozpłakała się zmuszając mnie do tego, abym usiadła obok niej. Kładąc głowę na moje uda położyła się na kanapie.

- Nie pytaj dlaczego. Nie wiem. Powiedział, że chce być sam i poprosił, abym wyszła z jego domu. Mogę się u ciebie zatrzymać?
- Jasne. Dziewczyny szukały jeszcze jednej osoby, z którą mogłabym wynajmować to piętro z ich kamienicy. Ale jak to? Zostawiłaś wszystko i przyleciałaś tutaj? 

- I mówi to osoba, która zapoczątkowała ucieczki.
- Kiedy to się stało?
- W poniedziałek.
- I ja dowiaduje się o tym dopiero dzisiaj?
- Michalina, przepraszam. Przepraszam, że nie dawałam znaku życia.
- W sumie to rozumiem, ale nie wiem co mam powiedzieć. Naprawdę. Może wydać się to płytkie, ale doskonale cię rozumiem.
- Wiem. Dlatego tutaj jestem.
- Jeżeli jesteśmy już tutaj we dwie, musimy sobie dawać wspólnie radę. Nie ma wyjścia. Co na to rodzice?
- Powiedzieli, że jestem dorosła i we wszystkim co zrobię wspomogą mnie. Musze znaleźć pracę. Pomożesz mi?

- Chciałabym, żebyś pracowała ze mną, ale niewiele mogę zdziałać. Co prawda szef przymierza się do tego, że nawet jeżeli Kornelia wróci po macierzyńskim zostawi mnie w pracy, ale nie chcę robić teraz zamieszania. Chociaż coś na pewno wykombinuję. Zakład dobrze prosperuje, może akurat przydałby się jeszcze jeden fotograf. Bądźmy dobrej myśli.

Na moje słowa Ola wyraźnie się uśmiechnęła i przytuliła mnie. Obiecała mi, że rano zejdziemy do kuzynek, porozmawiamy o sprawach dotyczących jej mieszkania tutaj i wyjdziemy na zakupy.

*


Minął tydzień od niespodziewanego przyjazdu Oli. Po wszystkich załatwionych formalnościach Kornelia,  mając dobre kontakty z szefem, który jak się okazało jest ojcem jej dziecka, zaproponowała Oli pracę ze mną w duecie. Wszystko potoczyło się tak szybko, że ona sama nie mogła w to uwierzyć. Kornelia sprowadziła ją jednak na ziemie mówiąc, że tak właśnie wygląda londyńskie życie. Nigdy nie wiadomo, co stanie się jutro. Ja zaś w stu procentach popierałam moją kuzynkę. Przez rok czasu dokładnie tak samo postrzegałam Londyn.

Postanowiłyśmy uczcić nasze sukcesy i siadając przy moim ulubionym winie i pizzy, które nie były dość dobrym połączeniem zaczęłyśmy rozmawiać.
- Wiesz co Michaśka? Gdyby tam było wszystko tak proste jak tutaj, byłoby za pięknie. Za to, że jesteśmy tak daleko od domów, bliskich i kraju, mamy fajniejszą pracę, mieszkanie, zakupy za lepsza cenę, łatwość zapominania o przeszłości i wolne wieczory.
- Coś za coś, moja droga. Wiesz, jestem zła na Karola. Cholernie zła.
- Mam do ciebie prośbę. Jeżeli będziecie rozmawiać, nie mów, że tu jestem.
- Ale jak to mam nie mówić? Nie chcesz, żeby dowiedział się, co zrobił? Nie chcesz, żeby miał wyrzuty sumienia?
- Chce zapomnieć. Chce przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Kiedyś się dowie, że tu jestem.Jak na razie, sama muszę wszystko ogarnąć, bo jak do tej pory nic w moim życiu nie działo się tak szybko jak ten wyjazd i ułożenie wszystkiego.
- Dobrze, skoro tak będzie dla ciebie lepiej, nie pozostaje mi nic innego jak uszanować twoją decyzję.
- A ty, rozmawiałaś z Andrzejem?
- Nie
. - odpowiedziałam chłodno.
- Jak to nie?
- Nie widzę potrzeby rozmawiania.
- Czyli Andrzej nic do ciebie nie pisze ani nie dzwoni, tak?
- Dokładnie tak.


Udawałam obojętną, chociaż tak naprawdę chciałam, żeby dzwonił. Byłam ciekawa co u niego, ale równocześnie odczuwałam coś w rodzaju strachu przed bardzo prawdopodobnym nawiązaniem do krótkiego listu, który zostawiłam w drzwiach w noc przed wyjazdem.

- Lecę spać. Długi dzień, muszę ochłonąć. Jutro zaczynam.
- No leć Słońce. Dobranoc.


Cmoknęłam w stronę mojej współlokatorki i zamknęłam się z laptopem w kuchni. Włączyłam Skype, oznaczyłam się jako ''dostępna'' i wybrałam z listy osobę, którą był Andrzej. Nie wiem co mną kierowało, ale nie zważając na jego status, który wskazywał  nieobecność i swoje obawy wykonałam połączenie. Po kilku sekundach ujrzałam obraz buforowania kamery. Moim oczom ukazał się on. Dość zdziwiony, ale uśmiechnięty.
- Michalina, cześć.
- Cześć Andrzej, cześć. 

- Fajnie, że zadzwoniłaś. Akurat 5 minut temu pojawiłem się na komputerze.
- O widzisz. 

Nasza rozmowa trwała dość długo, bo kiedy poczułam zmęczenie, była już dwunasta. Wrona opowiadał mi o meczach, treningach, Karolu, który od jakiś dwóch tygodni dziwnie się zachowuje i matce, która była kilka dni temu zapytać o mnie. Nim się spostrzegłam, była północ. Pracę zaczynałam o 13. Miałam do zrealizowania dwie sesje zdjęciowe w parku.

- Widzę, że jesteś zmęczona.
- Właściwie to masz rację, chyba będę się żegnać. 

- Nie będę cię zatrzymywał. - wyraźnie posmutniał. - Zobaczymy się jeszcze? Za niedługo?
- Nie wiem, Andrzej.
- Obiecaj mi, że tak.
- Nie chcę nic obiecywać, bo szykują mi się dość ciężkie dni w pracy, będę wracać do domu padnięta i pewnie ciężko będzie mnie złapać. Ciebie z resztą też. Masz mecze.
- Obiecaj.
- Nie mogę. -
kończyłam ostatniego już dzisiaj papierosa.
- Michalina.
- Tak?
- Przecież mnie kochasz. - popatrzył w kamerkę, a ja poczułam się tak, jakby stał obok i patrzył w moje oczy.
- Dobranoc.

Rozłączyłam się, wyłączyłam laptopa i udałam się w stronę łóżka.

4 komentarze:

  1. Karol naprawdę zerwał z Olą? No nie wierzę. Może to mimo wszystko jakiś podstęp całej trójki, żeby Michalina wróciła do Polski, do Andrzeja? Nie wierzę, żeby Karol coś takiego zrobił.
    A Andrzej to jest. Powinien być jakiś delikatniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Karol zerwał z Olą? Dlaczego? Po co? Co zmalował? Ciekawe co jest tego przyczyną, nie wiem czemu ale wietrzę tutaj jakiś podstęp!

    OdpowiedzUsuń
  3. No cholera! Wszystko nie tak, wszystko nie tak..mam nadzieję, że to zerwanie Oli i Karola to nieprawda, a Andrzej to, ah..

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie no! Karol zerwał z Olą? Tego bym się w życiu nie spodziewała. Nigdy! Jak ty mnie zaskakujesz, to nawet sobie sprawy z tego nie zdajesz. No nie wierzę. I przez Andrzeja tez mam oczy jak pięć złotych. Tu się będzie działo, oj będzie ;3

    OdpowiedzUsuń