czwartek, 21 listopada 2013

#5



Życie niestety jest rodzajem szaleństwa, lecz przestaniesz szukać w nim 
swojego miejsca dopiero gdy opadnie kurz. Póki co, spoglądasz na rozległy pejzaż, na którym ścierają się armie zagubionych dusz i  kurz podnosi się spod rozbieganych stóp jak kurtyna i póki życie trwa, trwa teatr życia - wśród gestów, słów, działań, wyobrażeń, znaczeń, które tracą sens. 





- Po co tam pojechałaś?
- Bo jestem naiwna, może dlatego. - stwierdziłam spokojnie kierując swój wzrok w dywan.
- Mówiłem Ci chyba z tysiąc razy, że nie ma po co tam jeździć. Już dawno skończyliśmy ten rozdział, a Ty znowu wszystko musiałaś sobie przypomnieć. Szkoda tylko, że mnie jako młodszemu bratu  zawsze przypada rola prawienia kazania starszej siostrzyczce.
- Nie mam zamiaru się w żaden sposób usprawiedliwiać. Wiem, że zrobiłam źle.
- Nie tylko to zrobiłaś źle. Co miało znaczyć to, że spałaś w pokoju Andrzeja?

Pytanie Karola zwaliło mnie z nóg.

- Przyszłam do domu z rozwalonym nosem. Andrzej zastał mnie w takim stanie i w środku nocy pojechaliśmy na izbę przyjęć. Prześwietlenie nic nie wykazało, ale w razie jakiś niepokojących dolegliwości miałam przyjechać ponownie. Chyba nie dziwne, że  zaproponował mi odstąpienie łóżka, a sam położył się na swoim rozkładanym fotelu, bo ja takowego u siebie nie posiadam. Coś jeszcze?

Byłam wściekła na brata, że snuł domysły. Jego przyjaciel zachował się po prostu w porządku względem mnie i nie było w tym nic dziwnego.

- Nie zrozum mnie źle, ale on jest zajęty. W dodatku z moją koleżanką. I to ja ich poznałem. Są fajną parą i nie chcę, żeby coś poszło nie tak.
- Nie wierzę w to, co słyszę, Karol. 

Ubrałam kurtkę i sięgając w locie po torbę z aparatem wyszłam z mieszkania.Stanęłam pod klatką i wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów.
- Pani Michalino, palenie zabija.
- sąsiadka kiwnęła głową w stronę napisu znajdującego się na opakowaniu.

- Byłby spokój. - powiedziałam do siebie takim tonem, że chyba nie usłyszała.

Po drodze do pracy spaliłam jeszcze dwa i wymyślałam dotyczącą mojej twarzy wersję, jaką przedstawię swoim współpracownikom. W pokoju zastałam tylko Franka. Jego mina była bezcenna.
- Michalinka, co ...
- No bo... - plątał mi się język. Nie mogłam go okłamać. O tym co mnie spotkało powinnam mówić głośno. Przecież nie mam niczego do ukrycia.
- Tylko powiedz prawdę.
- To długa historia, ale dobrze.

Siedzieliśmy przy kawie i rozmawialiśmy. Z każdym kolejnym słowem oczy Franka były coraz większe. Nie wierzył mi.

*


- Cieszę się, że mi zaufałaś. Oczywiście nikomu nie powiem, ale dziewczyno! Chyba nie zamierzasz puścić mu tego płazem?
- On mnie zabije, jeżeli dowie się, że choć jedno słowo komuś powiedziałam. Przecież zniszczę tym jego firmę i dobrą reputację.
- Bardziej bałbym się teraz. Rozwścieczyłaś go lekko mówiąc swoją obecnością w domu i w każdej chwili możecie się spotkać. Jak go zamkną, będziesz mieć spokój Ty, Karol i twoja mama, która jest zastraszona. A ty jesteś dorosła i jeżeli sama nie przezwyciężysz swojego strachu to nikt ci nie pomoże. Nikt nie może zadecydować za ciebie, co z tym zrobisz. Ja osobiście uważam, że skazujesz się na cierpienie.
- Wiesz, Franek... Najbardziej boję się, że kiedy zacznę włóczyć się po sądach, policjach i nie wiadomo czym jeszcze, wszystko wróci. Wszystkie wspomnienia, blizny, złamania pojawią się od nowa.
- Wolisz cierpieć jakiś czas, czy całe życie?
- Nie rozumiesz. Ja jestem sama. Całkowicie sama. Karol stara się całkowicie wymazać naszą przeszłość z pamięci. Nienawidzi, jak mówię mu cokolwiek. Nie mam w nikim wsparcia.
- A chłopak, narzeczony? Taka dziewczyna jak ty musi kogoś mieć.
- Franek, jak już tak rozmawiamy to powiem ci o jeszcze jednym, dość istotnym fakcie mojego życia.
- Zamieniam się w słuch.
- Wrona to mój były.
- Co?! - mina Franka była bezcenna.
- No to.
- Ale on jest teraz z tą ... Anitą.
- No jest. I jest szczęśliwy, kochają się, a ja kocham jego i ...
- No to ładnie. Do tego wszystkiego mieszkasz jeszcze z zajętym facetem, którego kochasz i który pomógł ci ogarnąć się po całym zajściu z ojcem.
- Spokojnie, to nie wszystko. Mój brat nie wie, że byliśmy kiedyś parą. I po tej całej sytuacji zaczął snuć jakieś dziwne teorie. Na przykład takie, że rozbijam związek, gdzie ja całkowicie usunęłam się w cień.





Dzień w pracy upłynął mi dziwnie szybko. Miałam ochotę na gorącą czekoladę. Poprosiłam Franka, aby wysadził mnie pod małą kawiarenką oddaloną jakieś 5 minut od domu. Usiadłam przy dwuosobowym stoliku obok okna i delektowałam się zapachem czekolady z bitą śmietaną. Przymknęłam oczy i oparłam głowę na rękach. W pewnym momencie poczułam na skórze czyjś oddech.
- Jeżeli jeszcze raz dowiem się, że kręcisz się obok Andrzeja, wydrapie ci oczy, suko.
- Anita? O co ci chodzi?
- Nie będę się powtarzać, chyba wyraziłam się jasno.

Jak szybko się pojawiła, tak szybko wyszła, a ja trwałam w bezruchu. To wszystko wydawało się być jakimś cholernie złym snem, w którym wszyscy są przeciwko mnie. Dopiłam czekoladę i wyszłam z lokalu.  Wstąpiłam do kiosku po papierosy. Kupiłam aż dwie paczki, bo wiedziałam, że podczas dzisiejszej nocy mogę wypalić więcej.

- Ej! Śliczna! Gdzie tak gonisz?
- Olka, błagam cię, nie teraz. Gdzie jest Karol?
- Razem z Andrzejem poszli do Zatora na jakąś imprezę, czy coś. Co się stało?

Nie odpowiedziałam na pytanie. Moją uwagę zwróciła kartka umieszczona za szybą. Dotyczyła wynajmu mieszkania dwupokojowego z umeblowaną łazienką i kuchnią.

- Chyba nie myślisz o tym, żeby wyprowadzić się od chłopaków?
- Jak ci wszystko opowiem zobaczysz, że to jedyne rozwiązanie.
- A nie możesz zamieszkać ze mną? Przecież mieszkam sama, czasem przychodzi Karol.
- Właśnie to 'czasem' nie pasuje. - uśmiechnęłam się ironicznie wypalając kolejnego papierosa.

Oddzwoniłam na podany numer. W słuchawce usłyszałam znajomy głos.
- Franek?! To ty wynajmujesz mieszkanie?
- Michalina? No tak, ale co jest?
- Chcę wynająć. Teraz, zaraz.
- Ale...
- Nie ma ale. Przyjedź po mnie, jestem obok kiosku przy skrzyżowaniu.
- Odwróć się do tyłu i popatrz w górę. Właź.

Cóż za zbieg okoliczności.

Olka patrzyła na mnie jak na jakiegoś dziwoląga. Wszystkiego dopełniała jeszcze moja sina twarz.
Weszłyśmy na górę. Z wyjątkiem mebli w kuchni i w łazience nie było niczego. Przestawiłam się siedzącej z malutką dziewczynką na kolanach żonie kolegi z pracy i zwracając ku niemu zapytałam:

- Ile chcesz? Zgodzę się na wszystko. Mam kilka swoich mebli. Wystarczająco jak na początek.
- Przyszedłem zabrać ostatnie rzeczy i ledwo opuszczam stare śmieci, a już mam zainteresowaną osobę.
- Franek opowiadał mi o pani przedtem. Dobrze, że mieszkanie nie będzie stało puste. - żona Franka uśmiechnęła się do mnie.
- Daję 400 złotych. Będzie?
- Będzie. Ile masz tych gratów u Karola?
- 10 minut wynoszenia. Mniej więcej.
- A mamy kogoś do pomocy?
- Znajdzie się.

Olka nadal podążała za mną jak zahipnotyzowana. Nie miałam czasu opowiedzieć jej o tym co się wydarzyło. Do wielkiego busa pożyczonego od jednego ze znajomych znosiliśmy najpierw wersalkę, później stolik, biurko, komodę, w której od biedy trzymałam ciuchy i krzesło.Dmuchałam na zimne. Nie chciałam, żeby sytuacja, w której nie ma ani trochę mojej winy zniszczyła mnie psychicznie jeszcze bardziej. Poprosiłam Olkę, aby zapakowała mojego laptopa i zwinęła dywan. Drobiazgi zapakowałam do walizek.

- Nie mów Karolowi, że brałaś w tym jakikolwiek udział.
- Jak będziemy ustawiać twoje manatki to racz mi opowiedzieć o wszystkim, Michalinko!

*

Po 21 bezwładnie opadłam na podłogę, ale wysiliłam się na opowieść o tym, co mnie spotkało. Olka zareagowała trochę inaczej niż Franek. Chciała sklepać Karola za to co powiedział i Anitę, której sama z czystego serca nienawidziła.
- To była najkrótsza przeprowadzka o jakiej słyszałam, jaką widziałam i w jakiej brałam udział. Ale dobrze, że podjęłaś tą decyzję. Zwracam honor.

Mój gość ulotnił się kilka minut przed 10. Poprosiłam o dyskrecję i pożegnałam dziękując za wszystko. Opadłam na rozłożoną jak do snu wersalkę. Do moich oczu napłynęły łzy. Mam dość ciągłych tułaczek i szukania swojego miejsca.


*


Rozdział dziś, bo jutro zapewne nie będzie czasu,
w sobotę tym bardziej.
 Imprezujemy ostro, szalejemy do rana,  i bolą nas nogi.
Tego mi trzeba.
Życzcie mi udanej zabawy <skromna ja> 



5 komentarzy:

  1. Fajnie byłoby mieszkać z byłym.
    Nie chlej tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Karollo mnie zawiódł Jaki z niego brat, że bardziej przejął się jakąś tam laską Andrzeja niż swoją własną siostrą. Olka dobrze by zrobiła obojając mu facjatę!

    OdpowiedzUsuń
  3. No po Karolu to ja się tego zupełnie nie spodziewałam. Ani po tej całej Anicie. No soreczko, rozczarowali mnie, a szczególnie ten jej brat xD Może się poprawi. Na miejscu Michaliny też bym uciekła. Mieszkała w klatce, można by tak powiedzieć. Będzie dobrze. Na pewno. To baw się dobrze. Ja też się jutro bawię :*

    OdpowiedzUsuń